+48 602 365 349
ridetu@gmail.com
ul. Rusałki 29
04-884 Warszawa
NIP 952-201-81-10
REGON 141494056

Do zobaczenia na turkusowym szlaku!

Przeczytaj także...

  • To będzie link
  • To będzie link
  • To będzie link.
11 marca 2017

Wraz z nadejściem wiosny i pierwszym ciepłym deszczem zamieniającym ogródek w błociarnię, w dzieciaki wstępuje nowa energia. Perspektywa ubabrania się po pachy brunatną mazią budzi ogromne emocje – i to jest najlepszy dowód na to, że ta zabawa jest im potrzebna i może być skarbem na drodze ich rozwoju. Dlaczego?

 

Współczesne badania nad neurodydaktyką dowodzą, że mózg wprost uwielbia sytuacje, które wzbudzają w nas radość, zachwyt i entuzjazm. Jest to dla niego jasny sygnał: to jest ważne, bierz z tego jak najwięcej możesz! Tak uczy się mózg, a tym samym – każdy z nas.

 

Trzeba jednak pamiętać, że nauka to nie tylko pisanie czy liczenie, choć te umiejętności również można doskonalić w błocie (i bardzo sprzyja to ich rozwojowi). Ale błotna nauka to także budowanie świadomości swojego ciała, które w błocie może sobie pozwolić na różne wygibasy. To organizowanie wrażeń sensorycznych, które docierają do dziecka wszystkimi zmysłami – błoto może wszak pachnieć różnie w różnych miejscach, może bulgotać, plaskać i  szurać w zależności od tego, co z nim zrobimy, może nam przypadkiem (lub nie ;)) wpaść do ust, może mieć różną konsystencję, kolor i strukturę. W błocie można także działać twórczo: rzeźbić, malować, konstruować… a przy okazji eksperymentować – bo czy z każdego błota da się zbudować zamek? Jak to się dzieje, że woda, którą wlewam do fosy, znika? A dlaczego właściwie błoto jest ciemniejsze niż suchy piach, z którego powstało?

 

Kilka dni temu miałam przyjemność towarzyszyć w błotnej zabawie trzem dziewczynkom. Działo się to w piękny, słoneczny dzień, błoto było więc całkiem handmade 😉 Już kiedy nosiły w wielkich misach wodę z domu do ogrodu, widziałam na ich twarzach skupienie i dumę, gdy udało im się więcej donieść niż rozlać. Potem się zaczęło. Najpierw powstała góra – a wokół niej obniżenie kraterowe, które wskazywałoby na to, że jest to góra pochodzenia wulkanicznego. Mimochodem o tym wspomniałam, a dziewczynki tak się wkręciły, że nawet nam się ten wulkan uaktywnił. Zaczęłyśmy o tym rozmawiać, aż tu nagle nieopodal ujrzałyśmy basztę. Co to jest baszta? Baszta, moje drogie, to jest budowla obronna; jest częścią murów, tylko wyższą, żeby można było dojrzeć z daleka niebezpieczeństwo. Tak oto dotarłyśmy do matematyki i widnokręgu, a także do ekonomii w urbanistyce: bo przecież to logiczne, że tylko basztę buduje się tak wysoką, a nie całe mury, bo jest szybciej i potrzeba mniej budulca! Wkrótce potem w Błotogrodzie pojawiły się kamienice, rynek, ratusz i inne budynki potrzebne mieszkańcom – a także strażnicy lasu, żeby nikt go przypadkiem nie wyciął. Aby wszyscy mieszkańcy byli szczęśliwi, zdecydowałyśmy, że zwierzęta nie będą tam jedzone, bo wystarczy dobrze zorganizować uprawę roślin, nie trzeba krzywdzić zwierząt. Błotogrodzkie dzieci natomiast chętnie pójdą do leśnego przedszkola (pozdrawiamy Leśną Drogę) lub do swojej Wolnej Szkoły Przygoda, w której nota bene ta zabawa miała miejsce.  I choć nie udało mi się zrobić żadnego zdjęcia, obrazy z tej przygody mam przed oczami do dziś, bo była dla mnie ciekawa, ekscytująca i ważna.

 

Często proste zabawy, które pokazują nam dzieci, do których nas zapraszają i w których chcą nas prowadzić, są przez nas bagatelizowane, zsuwane na drugi plan: bo brud, bo zimno, bo mamy lepszy pomysł. Zaufajmy dzieciom, także temu swojemu wewnętrznemu dziecku; one wiedzą, czego potrzebują. Potrzebują się brudzić, sprawdzać, doświadczać. Potrzebują naszej bliskości i akceptacji. A jeśli intuicja podpowie Wam, by zbudować swój własny Błotogród: nie wahajcie się 🙂 i koniecznie napiszcie, jak było!

Błoto – wiosenny skarb
Logotyp Ridetu przedstawia dwie osoby, które z radością stoją razem, ramię w ramię, przed wyzwaniem - wejściem na szczyt swoich marzeń. Te osoby wnoszą do świata mnóstwo swojej osobistej mocy - dzięki turkusowemu zarządzaniu, turkusowemu wychowaniu, turkusowemu życiu. Mają frajdę z tego, że z turkusowej perspektywy widzą świat szerzej, dostrzegają więcej możliwości i więcej powodów do uśmiechu, I tym uśmiechem zarażają świat. A "ridetu!" w języku esperanto oznacza "uśmiechnij się!".

Agnieszka Witkowska

TURKUSOWA PRZEWODNICZKA